satrapa satrapa
1065
BLOG

Kukuszka dla Tuska

satrapa satrapa Polityka Obserwuj notkę 1

Prowokacja w Warszawie się powiodła.Od początku tej sprawy było mało prawdopodobne, by miało być inaczej. Rosjanie, którzy przekroczyli granice Polski robili wszystko, by stało się, jak się stało. Medialne nakręcanie zbliżającej się zadymy zaczęło się jednak jeszcze przed Euro 2012.

Dziś  już widać jak na dłoni, że Polska stała się obiektem ataku wizerunkowego, w którym wykorzystano animozje między narodami polskim i rosyjskim. Prostacka teza ukuta przez BBC, jakoby w Polsce panoszył się nacjonalizm i antysemityzm została "potwierdzona". Dzień po zamieszkach w Warszawie jak grzyby po deszczu zachodnie media publikują reportaże z Polski, mówią o "czarnej plamie" na Euro 2012 itp. Der Spiegel publikuje wywiad niemieckiego dziennikarza z polskim "kibolem". Jakie jest imię i nazwisko tego ostatniego - nie wiadomo. I tak nikt na Zachodzie nie zapyta. Ważne - nawet jeśli został całkowicie wyssany z palca, oparty na bujnej wyobraźni i szczątkowych informacjach, którymi dysponował autor - że tekst potwierdza obraz naszego kraju, przedstawiany zachodnim odbiorcom.

Nie ma znaczenia, jak bardzo ten obraz jest krzywdzący. Nie ma znaczenia, że Polska jest jednym z bezpieczniejszych krajów w Europie, że Polacy są bardzo dobrze nastawieni do turystów itp. To jest nieistotne. Zachodni zjadacz chleba ma nadal postrzegać nasz kraj jako groźny zaścianek - nawet mimo, a może właśnie dlatego, że ładne stadiony i piękne mecze Euro 2012 mogłyby wybić go z myślenia stereotypowego.

Czym kierują się zachodnie media? Nie wiem. Wiem za to, gdzie został popełniony błąd i kto już czerpie wymierne korzyści z tego, co się stało. Zgodę na prowokację  warszawską wydał tak naprawdę magistrat stolicy i Hanna Gronkiewicz - Waltz. W historii futbolu jest wiele różnych ostrych zakrętów, napisana jest ona przelaną krwią zadymiarzy, ale nie przypominam sobie, by tak ewidentnie - jak w Warszawie wiązała się ona z polityką. Bo rosyjski przemarsz od początku miał taki właśnie charakter - demonstracji politycznej i demonstracji siły. Dlaczego kibice piłkarscy mają  organizować nacjonalistyczne pochody w obcej stolicy? tego nikt nie wyjaśnił. Była za to typowo rosyjska gra w duraka. Rosyjski minister mówił jedno, rosyjski szef kiboli mówił drugie. Gdy jeden zaprzeczał jakoby pochód miał charakter polityczny, drugi to potwierdzał. Jeden się odżegnywał, drugi groził.

Ostatecznie zgodę na ten pochód wydano bez spełnienia warunków formalnych, czyli poza prawem. W mediach na kilka dni przed przemarszem pojawiła się informacja, że będzie to tylko przejście kibiców na stadion.

Rzeczywistość okazała się  całkiem inna. Na ulice warszawy wyszły grupy rosyjskich ultrasów z czerwonymi flagami, wykrzykując rosyjskie nacjonalistyczne hasła. Szczytem bezczelności i dowodem na konfrontacyjne nastawienie gości była oprawa podczas meczu z Polską - jaką zaserwowali sobie kibole rosyjscy. Wielka płachta przedstawiająca historycznego wodza antypolskiego powstania ludowego. Na tejże płachcie miał on w ręku nóż. Jak można w takich okolicznościach mówić o przyjaznym nastawieniu gości? Na to pytanie nikt nie odpowiedział.

Rosjanie wiedzieli, że uda im się sprowokować Polaków przy biernej postawie naszych władz. Skoro Gronkiewicz - Waltz  zaprasza Szpyrgina do siebie, tuż po tym jak rosyjski szef kibiców stwierdził, że pobici stewardzi we Wrocławiu "zasłużyli sobie" - to czytelny znak, że polska władza "przełknie" wszystko.

I przełyka.

Czym kierują się nasi zarządcy? Ciężko stwierdzić - może strachem, może zbagatelizowali sprawę? Może są politycznymi amatorami?

W każdym razie radosna ekipa Tuska już płaci, za własny błąd i nierozważny flirt z Rosjanami. Dziś do Tuska w sprawie kibolskiej bieganiny dzwonił sam Putin. Rosyjski prezydent pochyla się nad grupą zwykłych zakapiorów, których w Moskwie oddziały OMONU potraktowałyby pałkami i gazem bez litości?

Ano tak - Putin nie zapomniał przypomnieć Tuskowi, że za bezpieczeństwo rosyjskich gości odpowiada kraj - gospodarz, do którego ci goście przyjechali. Nie ważne, że goście robią wszystko, wręcz stają na głowie, by spokojnie nie było.

Do końca Euro jeszcze dużo czasu, a Rosjanie aż do soboty zabawią w Warszawie, a może nawet i dłużej. Okazji do zadym będzie sporo, bowiem wśród zwykłych, miłych kibiców z Rosji są też "elementy aktywne", które nie dopuszczą by było spokojnie.

Warto zaznaczyć, że granicę z Polską przekroczyło kilkadziesiąt tysięcy Rosjan. Oczywiście, większość z nich to zapewne poprostu turyści i kibice. Ale przypuśćmy, że choćby 500 z nich przybyło by pobawić się "na pięści". W napaści z Wrocławia wystąpili chłopcy, którzy nie wyglądali na amatorów...

Myślę,że grupa kilkuset takich postaci mogłaby nawet czasowo zdestabilizować kraj. Taką to kukuszkę podesłał Tuskowi Putin. Obawiam się, że na wydarzeniach z wtorku się nie skończy. Mogą  być kolejne pobicia i prowokacje, po których "niezadowolony"Putin nie zapomni zbesztać Tuska, za niewłaściwą ochronę  (czytaj: przygotowanie Euro) obcokrajowców. Ten łakomy kąsek w mig podchwycą zachodnie media, które nie są zainteresowane, by przedstawiać - jak na razie bardzo udaną - imprezę, w dobrym świetle.

W świat pójdzie zakłamany obraz Polaków jako agresywnych nacjonalistów i bandytów - a rosyjskich kibiców jako ich ofiary, mimo, że często będzie dokładnie odwrotnie.

W ten prosty sposób wizerunkowy sukces bądź porażka Euro 2012 nie jest już w rękach Polski. Zdecyduje o tym Moskwa.

satrapa
O mnie satrapa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka